Jesteśmy w mieście olimpijczyków. (I nie myślę tu o Nowej Hucie;)) Pogoda jak na Lazurowym Wybrzeżu. Pojechaliśmy pod skocznie, gdzie zresztą ćwiczyli sportowcy, naśladowcy naszego Adasia.:) Miasteczko takie małe, że aż dziw, że odbywała się tu olimpiada. Nie zostajemy tu długo, zmierzamy dalej na południe. Wjeżdżamy do Szwecji.